
Nie wiem, dlaczego lubię Suzuki. Może z powodu wszechstronności i innowacyjności pana Suzukiego, a może dlatego że spośród innych producentów pojazdów z Japonii marka wydaje się być kwintesencją motoryzacji.
Być może dlatego reklamy w języku polskim tego producenta, tak bardzo odbiegające od tych w j. angielskim, silnie zachęcają do większego wysiłku i docenienia zdolności intelektualnych odbiorców reklamy w kraju (bo w przeciwnym razie odbiorcy całkiem się od nich odwrócą np. http://www.rp.pl/artykul/428149.html - ponad połowa Polaków nie ogląda reklam w telewizji, ponieważ uważa, że są nudne i irytujące).
Najnowsza reklama zasłużonego modelu Suzuki Alto tego dowodzi. Można poza bardzo długim trailerem obejrzeć również w prasie zdjęcie tego samochodu z podpisem Alto. Bohater miejski. Z pewnością pracowali nad tym hasłem wybitni fachowcy i zrobili, co mogli. Jednak jest dysproporcja między wielkością tego auta, a znaczeniem słowa bohater i jednak nieadekwatnością w stosunku do rzeczywistości. Alto nie jest bohaterem, tak jak Suzuki Swift nie jest samochodem sportowym. Chociaż przecież Swift był na tyle szybki, że jego reklama na wyrost nie raziła.

Co można więc zrobić z reklamą Alto? Najlepiej pójść na całość i zaryzykować odrobinę autoironii [sic] np. Najsprytniejsze pierdzikółko w mieście/na drodze i w zagrodzie? Oczywiście to marzenie nie do spełnienia, zobaczyć taką reklamę, ale wciąż pamiętam najbardziej mnemotechniczną reklamę polską (co oznacza najlepszą, bo nie do usunięcia) - Co kropelka sklei, sklei; żadna siła nie rozdzieli.
Chociaż w tym przypadku, jednak obok braku odwagi największą trudnością jest przede wszystkim pochodzenie słowa od wulgaryzmu - ale skoro Pixar, producent Aut nie zapłacił grzywny za używanie publiczne wulgaryzmu, to warto podtrzymać ten precedens.
Można także popuścić wodze fantazji i kontynuując wątek urban legends, nawiązać do Christine i Transformers; i stworzyć historię o samotnym mścicielu samochodziku, który potrafi się przeistoczyć w superbohatera i samodzielnie tępić zło panoszące się na uliczkach każdego miasta (jazda po pijaku, na trzeciego, bez pasów i po pasach) - a przede wszystkim dowieźć swojego właściciela do celu.
Tak zwyczajnie i po prostu można by też napisać:
Najsprytniejszy mobil na ulicy
albo
Samochodzik. Pan Samochodzik.
Primum Post Scriptum: Jadąc za jakimś samochodem (oczywiście Suzuki), zauważyłem inne hasło reklamowe Spirit of Japan. Czasami lepiej nawet nie starać się zrozumieć, co ktoś miał na myśli; bo jak wiadomo rzeczywistość jest dziwniejsza niż fikcja. Tutaj po prostu nasuwa się od razu pytanie: czyj duch albo który? Nie trzeba być zapalonym wielbicielem japońskich horrorów ani znawcą szintoizmu, żeby zastanawiać się nad odpowiedzią i jej nie znaleźć. Chociaż jak się głębiej zastanowić, to najlepszą odpowiedzią będzie, że to duch wszechświata i wszechrzeczy (chociaż może nie aż tak jak w polskim poemacie romantycznym Panta deus - wszystko jest bogiem).
Secundum Post Scriptum: Swoją drogą, ciekawą uwagą podzielił się P. Tymochowicz na temat bohaterów:
To jest tragiczne swoją drogą. Proszę zobaczyć, że po ataku na World Trade Center bohaterami byli strażacy, policjanci, ci którzy ratowali. W Polsce bohaterami są polegli, a nie żywi.