środa, 31 lipca 2019

O Czerwonym Kapturku i smocy wawelskiej zwanej Wandą


„Pewnego razu, gdy zdarzyło mi się zastanawiać nad bytami i gdy myśl moja wzniosła się nadmiernie..” to podczas wielokrotnego czytania baśni o Czerwonym Kapturku zaczęły pojawiać się we mnie wątpliwości w rodzaju:
Po pierwsze – dość dziwne medykamenty na chorobę babci podaje jej za pośrednictwem wnuczki córka: są to takie pyszności jak wino, ciasto, jajka czy bułka. Po drugie dlaczego akurat czerwony kapturek, a nie zielony czy niebieski?
Po trzecie dlaczego samotna, stara kobieta mieszka daleko od wsi w środku lasu.
Po czwarte: czy ten wilk jest tak głupi, żeby opóźniać przyjście wnuczki, po to żeby zjeść najpierw większy kawałek zamiast mniejszego, więc najpierw powinien zjeść wnuczkę, a później babcię i nie byłoby żadnych komplikacji (ewentualne resztki może zakopać na później).
Po piąte skąd wilk wie o upodobaniu starszych kobiet do kwiatków.
Po szóste babcia nie musi być chora, żeby zacząć przypominać wilka – nie od dziś wiadomo, że kobietom po menopauzie na skutek zwiększonego poziomu testosteronu w organizmie rośnie zarost, głos się pogrubia i stają się agresywne czyli po całym dojrzałym życiu w kłótni, na starość dziadek z babcią wreszcie się rozumieją.
Kiedy zacząłem się zastanawiać nad tymi wątpliwościami, starałem się znaleźć na nie odpowiedzi.   
Po pierwsze pseudo lekarstwa wyglądają raczej na ofiarę przebłagalną w jakimś rytuale najpewniej inicjacyjnym, skoro pojawia się mała dziewczynka najprawdopodobniej uczennica i staruszka - mistrzyni.
Po drugie kapturek jest czerwonego koloru, ponieważ oznacza on wysoki status społeczny tego, kto go nosi lub od kogo został otrzymany; gdyż barwnik ten był drogi i tylko najzamożniejszych było stać na niego.
Po trzecie: kobieta, która mieszka sama w środku lasu niezależnie od wieku albo została wygnana i odizolowała się od normalnego społeczeństwa albo jest na tyle groźna, że to jej się boją, a nie ona ich. Wniosek babcia ma imię prawdopodobnie Jadwiga albo Agnieszka w skrócie baba Jaga i jest czarownicą.
Po czwarte nie jest zwykłą czarownicą, ponieważ wilk, który najpierw „oszczędza” dziewczynkę po to, żeby zdążyć przed jej przybyciem się przeistoczyć, jest właśnie jej babcią i stąd te przebieranki. Babcia jest wilkołaczką i obserwujemy rytuał przysposabiający do przejęcia przez dziewczynkę funkcji czarownicy-wilka, który ma na celu nauczyć ją panować nad zwierzęcym elementem natury człowieka i człowiek – myśliwy, który na koniec wyzwala pochłonięte przez wilka kobiety jest antropomorfizacją elementu ludzkiego, który bierze górę nad zwierzęcą naturą człowieka.
Baśń ta dodatkowo spełnia wszystkie trzy fazy obrzędu przejścia sformułowane przez Arnolda van Gennepa. W pierwszej fazie wyłączenia jednostka zostaje oddalona od grupy i w specyficzny sposób naznaczona (wyrusza przez las w czerwonym kapturku). W drugiej fazie marginalnej przejściowej – nie ma jej, została zawieszona na czas przejścia – tutaj zostaje połknięta, po to żeby narodzić się na nowo z innym statusem w trzeciej fazie włączenia.
Co ma wspólnego dziewczynka  w czerwonym kapturku ze smokiem wawelskim zwanym Wandą?
To też historia o rytuale przejścia, w którym nabywa się dużą moc. A jak wiadomo największą moc ma władza i pierwsza spisana legenda o smoku wawelskim jest zawarta w Kronice polskiej Wincentego Kadłubka z XII w. i opowiada o kulisach jej                  zdobycia. Pierwszym władcą Polski został Krak, który został wybrany królem w pierwszych wolnych wyborach, po przeprowadzonej kampanii pod hasłami zarządzania państwem jak spółdzielnią w demokratycznym kraju i w służbie poddanym: „Obiecuje, że jeżeli go wybiorą, to nie królem będzie, lecz wspólnikiem królestwa. Bowiem wierzy, iż zrodzon nie sobie jest, lecz światu całemu”, co w praktyce okazało się walką z oligarchią i zapanowaniem socjalizmu: „Tak więc powstał zawiązek naszego prawa obywatelskiego i nastały jego urodziny. Albowiem przed nim wolność musiała ulegać niewoli, a słuszność postępować krok w krok za niesprawiedliwością. I sprawiedliwe było to, co największą korzyść przynosiło najmożniejszemu. Atoli surowa sprawiedliwość nie od razu zaczęła władać. Odtąd jednak przestała ulegać przemożnemu gwałtowi, a sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja najbardziej temu, co może najmniej”.
Kiedy tak kraj wkroczył w swój złoty wiek, nastąpił problem sukcesji polegający na znanym kronikarzowi współczesnym kontekście postępującego rozbicia dzielnicowego, więc można się domyślać, że marzenia o powrocie do stanu sprzed podziału i walk bratobójczych o władzę zostały ekstrapolowane przez Kadłubka na konflikt synów Kraka i jego ostateczną zwyciężczynię Wandę. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku: „Polska zasię, przez Grakcha doprowadzona do świetnego rozkwitu, byłaby na pewno uznała jego potomka za najgodniejszego następcę tronu, gdyby drugiego z jego synów nie zhańbiła zbrodnia bratobójstwa”. Gdyby młodszy syn nie podważał prawa starszeństwa w dziedziczeniu tronu, ażeby to zrobić musiał mieć podstawy, z których dwie są najprawdopodobniejsze: albo byli bliźniętami tak jak Jakub i Ezaw i jeden wyszedł za drugim, albo starszy nie był na tyle wybitny i obaj mieli równe predyspozycje lub jak się okaże brak predyspozycji do sprawowania władzy; to król Krak nie byłby zmuszony się nagimnastykować w rozstrzygnięciu sporu w dziedziczeniu, a jak widać chciał uniknąć podziału na dwie (?) części. „Grakch nie mogąc znieść tej klęski, jako że był względem ojczyzny tkliwszym synem niż ojcem względem synów, skrycie synów wezwawszy, przedstawił zamiar, radę przedłożył […] Wam przeto, wam, naszym ulubieńcom, których tak jednego, jak i drugiego wychowaliśmy według naszych umiejętności, wam wypada uzbroić się, aby zabić potwora, wam przystoi wystąpić do walki z nim, ale nie wystawiać się zbytnio, jako że jesteście połową naszego życia, którym należy się następstwo w tym królestwie”.
Jak widać Krak przedkłada interes kraju nad partykularne interesy jego potomków i w sytuacji równych szans organizuje turniej rycerski, w którym zwycięzcy ma przypaść tron. Dlaczego jednak  mówi, że są połową jego życia, któremu odpowiada część królestwa? Jeśli dwóm synom przypadać powinna w sumie połowa królestwa, to komu miała przypadać druga połowa (każdemu z nich zaś przypadałaby jedna czwarta kraju)? Część odpowiedzi kryje się w słowach synów: „Zaiste, można by nas uważać za zatrutych pasierbową nienawiścią, gdybyś nam pożałował tak chlubnego zadania! Do ciebie należy władza rozkazywania, do nas konieczność posłuchu”. I cześć zagadki rozwiązana – synowie są pasierbami czyli synami kolejnej żony lub kolejnych żon króla, ponieważ jego pierworodną  córką jest Wanda i dlatego dopiero po ich śmierci może objąć tron.
A kim lub czym jest holophagus czyli całożerca, który się pojawia w tej opowieści? „Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą. Żarłoczności jego każdego tygodnia według wyliczenia dni należała się określona liczba bydła. Jeśliby go mieszkańcy nie dostarczyli, niby jakichś ofiar, to byliby przez potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich”. Tym zagrożeniem jest po prostu zewnętrzny wróg, najeźdźca (to tyran lemański pojawiający się z propozycją małżeństwa przed śmiercią lub po śmierci braci), który zaproponował najpierw mariaż z królewną Wandą, a kiedy został odrzucony, zaczął najeżdżać i powodować straty w majątku (bydle) i ludziach. Nie mógł zostać odpartym, ponieważ najpewniej stronnictwa obu przyrodnich braci domagających się wyłącznej sukcesji, nie pozwalały na odparcie zagrożenia. Stąd najpierw pomysł Kraka na daremną próbę sił i wielokrotne walki męskie między pasierbami, które nie przyniosły rezultatu, natomiast doprowadziły młodszego do zgładzenia starszego konkurenta najpewniej przez otrucie. Następnie po krótszym od życia wiecznego panowaniu spotkał go ten sam los, co poprzednika. Co prawda mowa jest o tym, że po wyjściu na jaw bratobójstwa skazany został na wieczne wygnanie – to właśnie określenie wieczne przywołuje wymiar eschatologiczny, a nawet wiadomo, że został zgładzony w ten sam sposób, którego użył wobec brata: „wszak prawem jest najsprawiedliwszym gdy sprawców zbrodni ich własna zbrodnia zabija” To znaczy, że raczej dotknęło go starożytne prawo Hammurabiego niż to, że podzielił losy Kaina.
I w końcu dochodzimy do królewny Wandy. Kim jest ta świetlana postać, która po tej krwawej jatce przedstawiana jest jak inkarnacja bóstwa, przed którym inni bogowie powinni się ukorzyć, a wrogowie sami się zabijają na jej widok?
„Skoro tylko bowiem wojsko jego ujrzało naprzeciw królowę, nagle rażone zostało jakoby na jakiś rozkaz bóstwa wyzbywszy się wrogich uczuć odstąpili od walki, twierdzą, że uchylają się od świętokradztwa, nie od walki, nie boją się człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat. Król ich, tknięty udręką miłości czy oburzenia, czy obojgiem, rzecze:
Wanda morzu
Wanda ziemi,
Obłokom niech Wanda rozkazuje,
Bogom nieśmiertelnym za swoich
Niech da się w ofierze
A ja za was, o moi dostojnicy, uroczystą bogom podziemnym składam ofiarę, abyście tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu starzeli się pod niewieścimi rządami:
Rzekł i na miecz dobyty rzuciwszy się ducha wyzionął, życie zaś gniewne między cienie uchodzi ze skargą”.
Całość brzmi jak z romansu rycerskiego i nie wykluczając istnienia pierwszej władczyni królestwa Małopolan czy też Wandalów, jak chce Kadłubek, to biorąc pod uwagę wyrafinowanie opowiedzianej historii, jej konstrukcję i ilość odwołań kulturowych należy ten mit założycielski miasta/państwa potraktować jako alegorię zwycięstwa jedności nad żądzą władzy jednostek, które do niej nie dorosły. Tak jak Artur zostaje królem po wyjęciu miecza z kamienia, który był w stanie tylko on wyjąć, tak samo można porównać władzę do ciężkiego miecza, którym posługiwać się mogą tylko ci, którzy mają do tego odpowiednie predyspozycje i siły. Braćmi Wandy kierowała sama żądza władzy i dlatego nie dorośli do jej prawdziwej istoty, którą reprezentuje Wanda czyli smok czyli moc. Bo w kronice Kadłubka holophagus jest alegorią żądzy władzy piętnowanej w podsumowaniu historii z braćmi, a przed wprowadzeniem na scenę Wandy… „Żądza władzy zwykła obchodzić wszystkie kąty u wszystkich, do wszystkich się umizgiwać, wszystkim do nóg padać, dopóki nie osiągnie, do czego wszelkim sposobem dążyła. Są bowiem cztery córy namiętności: zachłanność bogactwa, żądza zaszczytów, ubieganie się o czczą sławę, łaskotliwa lubieżność. Wśród takiego zbrodniczego plemienia pyszni się żądza władzy. I dlatego gardząc chatami ubogich, własną mocą depcze karki pysznych i wyniosłych” A Wanda do władzy dorosła i jak widać potrafiła się nią na tyle posługiwać, że poddani byli zadowoleni, a wrogowie sami się unicestwiali.
Natomiast są jeszcze inne legendy o Dratewce, Skubie, Kraku i Wandzie, co nie chciała Niemca, które zawierają o wiele starsze ziarna prawdy, niż uczony romans Kadłubka i innego rodzaju smoki. I kiedy te różne legendy potraktujemy jako różne warianty, to po zszyciu odpowiednich kawałków materii, powinna się pokazać cała historia.
Niezależnie od tego, jak miał na imię wcześniej przed udaniem się na wędrówkę nasz bohater, czy jakie później otrzymał imię w wyniku swoich doświadczeń, to przede wszystkim trzeba zauważyć motyw przejścia, który był widoczny chociażby u Czerwonego Kapturka.. Czeladnik szewski wyrusza w podróż, w której na drodze doskonalenia się (zrozumienia natury otaczającego świata, jego wzajemnych relacji; w wyniku czego udziela pomocy tym, którym jest w stanie pomóc - zwierzętom z baśni), w końcowym efekcie ratuje królewnę dzięki spłaceniu przez zwierzęta długu wdzięczności i otrzymuje największą osobistą nagrodę – małżeństwo z nią. Jest to taka sama opowieść o samodoskonaleniu się, jak w przypadku szewca Skuby. Imię Dratewka wymyślone przez  pisarkę z XX wieku dla bezimiennego wcześniej szewca nie jest tak zupełnie przypadkowe, ponieważ w legendzie wawelskiej szewc za pomocą właśnie typowych w rzemiośle materiałów jak nici konopne lub lniane oraz smoły (nie zapominając o siarce) konstruuje zapalnik dający efekt eksplozywny w połączeniu z wodą i smok wybucha od wchłoniętej mieszaniny tych wszystkich elementów. Imię Skuba, które jest uproszczoną formą zapisu łacińskiego wyrazu succuba oznaczającego nałożnicę, a także demona płci żeńskiej kuszącego mężczyzn, wprowadza ten sam pierwiastek żeński, co uratowana królewna przez Dratewkę. A dlaczego tak naprawdę szewc jest bezimienny i jest szewcem? Ponieważ synonimem słowa szewc jest sierota. I chodzi tutaj o tę samą pierwszą fazę wyłączenia z grupy podczas obrzędu przejścia. Zawód jest tutaj funkcją czynności wykonywanych podczas odizolowania od społeczeństwa. Co robi sierota, kiedy dotrze już do ciemnej pieczary podczas drugiej fazy marginalnej okresu przejścia? Zostaje przez jaskinię połknięty tak jak Czerwony Kapturek przez wilka i pojawia się w trzeciej fazie włączenia do społeczeństwa jako nowa jednostka z nowymi aspektami. I otrzymuje nowe imię Krak, który stał się doskonałym władcą w wyniku obrzędu przejścia (to z tej legendy, w której Krak zabija smoka). Rekonstruowany proces stawania się istotą idealną ma rodowód alchemiczny i tak jak życie alchemika poświęcone szukaniu kamienia filozoficznego stawało się samo przez się kamieniem filozoficznym – nie chodziło o to, żeby przemienić metal nieszlachetny w szlachetny, tylko o to by na drodze przemiany osobniczej przemienić się z człowieka niedoskonałego w doskonałego – tak samo pretendent do tronu stawał się władcą w procesie zdobywania władzy.
Jakie składniki były potrzebne do stworzenia tej materii primae (znanej z Lexicon alchemiae sive dictionarium alchemistarum z 1612 r także poda nazwami: Water of Life,  Sulphur of Nature, The Serpent, The Dragon, Poison, Chamber…)? Materiał bazowy czyli śmiałek, którego jakość można było sprawdzić tylko w samym obrzędzie i jak widać ilość istnień, które obrzęd pożerał i nie oddawał, była nieproporcjonalna w stosunku do tego jednego, który przechodził próbę zwycięsko; potrzebne były także takie tam elementy jak pierwiastek żeński, męski, cztery czy pięć żywiołów, kilka procesów chemicznych w rodzaju spalania, ogrzewania, schładzania itd. Wszystko wymieszane razem w nieokreślonych proporcjach i niewiadomej kolejności (bo te mity to nie przepisy z książki kucharskiej, które zawsze dają powtarzalny efekt) dawało wystrzałowy rezultat i albo się udało albo nie.
Może to wyglądać tak, jak pokazał Poimandres:
„Mówiąc to zmienił swój wygląd, a dla mnie natychmiast wszystko stało się jasne w tym momencie. I dostrzegam widok niezmierzony; wszystko stało się przyjemną i radosną światłością i zakochałem się w tym widoku. Wkrótce nastała ciemność, która rozciągała się w dół, w tę część (przestrzeni), straszna i posępna, rozpostarta w splotach, wydawała się podobna do węża. Ciemność ta zmieniła się następnie w jakąś wilgotną naturę niewymownie zmąconą, która wydzielała dym, jak gdyby z ognia i wydawała rodzaj dźwięku, jakiś lament nie do wypowiedzenia. Następnie wydobył się z niej nieartykułowany krzyk, jak się zdaje, podobny do huku ognia. Ze światłości jednak zstąpiło ku naturze święte Słowo, a ogień czysty wyskoczył z wilgotnej natury do góry. Był bowiem lekki, szybki i silny jednocześnie, a powietrze, które było lotne, podążało za Duchem, wstępując od ziem i wody aż ku ogniu jakby zdawało się z nim zmieszane. Ziemia zaś i woda pozostały zmieszane ze sobą, także ziemi nie można było zobaczyć z powodu wody. Poruszane jednak były przez unoszące się ponad duchowe Słowo, które można słyszeć”.
A jak wygląda ten ideał? Już go widzieliśmy w opisanej  postaci Wandy (i pośrednio Kraka). Równie dobrze oddałby ich opis z Poimandresa:
„On, który posiadał całkowitą władzę nad światem śmiertelnych i nierozumnych zwierząt, pochylił się poprzez układ całości, rozerwał powłokę i ukazał leżącej niżej naturze piękną postać Boga. Gdy zobaczyła go jako czystą piękność i jako posiadacza
wielkiej mocy zarządców i jako boską postać, uśmiechnęła się z miłością, ponieważ zobaczyła w wodzie wygląd pięknej postaci Człowieka, oraz cień jego na ziemi. On zaś widząc w niej postać jemu podobną, odbijającą się w wodzie, zakochał się i postanowił tam zamieszkać. Wraz ze chceniem nadeszło i wykonanie. I zamieszkał w bezrozumnej postaci. Natura zaś wzięła ukochanego, otoczyła go całkowicie i zjednoczyli się pochłonięci miłością. I dlatego człowiek w przeciwieństwie do wszystkich żywych istot na ziem i jest podwójny: śmiertelny ze względu na ciało, nieśmiertelny ze względu na istotnego w nim Człowieka. Gdyż on, chociaż jako nieśmiertelny posiada władzę nad wszystkim, podporządkowany przeznaczeniu, doznaje losu rzeczy śmiertelnych. On, który jest ponad układem całości, stał się niewolnikiem w tym układzie. Jako męsko-żeński, ze względu na męsko-żeńskiego Ojca, nie potrzebuje (wspólnego) spania — pochodzi od Ojca, który takiego spania nie potrzebuje, zostaje pokonany (przez miłość we wspólnym spaniu)”.
Wanda jak żywa. Czy istota doskonała, która przeszła przemianę i dostąpiła oświecenia, będzie zainteresowana małżeństwem z tyranem? Czy w ogóle jest człowiekiem czy tylko alegorią mocy przemieniającej w prawdziwego człowieka.
Wanda, jeśli uznamy że samogłoska nosowa ą  lub ę zostały zapisane za pomocą dwuznaku, tak jak się to często działo w języku polskim, a nawet mogło dojść do rozdzielenia się tych dwóch form jeszcze przed czasami piśmiennictwa, bo przecież w j. litewskim woda to vanduo, a w duńskim vand to woda – to nasza królewna Wanda to Wisła, królowa rzek, woda. I w kontynuacji tej onomastycznej egzegezy ludzie skupieni wokół terenów przez które przepływa Woda, nie powinni nazywać się Wandalami, jak wywodził Kadłubek, tylko raczej idąc za pomysłem Ptolemeusz – Wenedami czyli Wodnikami.
Woda może być płynnym prądem (energii), ciekłą mocą, która przemieszcza się po powierzchni ziemi lub też pod nią. W legendzie o czarodzieju Merlinie, synu inkuba i kobiety śmiertelnej, początek jego sławy bierze się ze zrozumienia istoty natury. Kiedy władca Vortigern nie może dokończyć budowy zamku z powodu osuwających się murów – Merlin tłumaczy powstawanie tego zjawiska występowaniem wód podziemnych i proponuje osuszenie gruntu przez wykopanie studni. Kiedy zrobiono, jak proponował wyleciały dwa smoki zamieszkujące w tych wodach: jeden mlecznobiały, a drugi krwistoczerwony. I na tym polega prawdziwa moc – na zrozumieniu natury rzeczy. A swoją drogą ciekawe, dlaczego naszą Wisłę kolejny kronikarz nazywał białą rzeką?  Jan Długosz w Annales seu cronicae incliti: “a nationibus orientalibus Polonis vicinis, ab aquae condorem Alba aqua... nominator”.
A co ze smokiem wawelskim, czy wciąż czeka na odważnego śmiałka? Tak, i bez względu, czy będzie to moc w rzece, która meandruje po powierzchni ziemi, czy będzie to moc wód podziemnych, to w Krakowie pod Wawelem wciąż moc jest żywa i silna. Wawel jest miejscem, w którym istnieje moc związana z układem cieków wodnych powiązanych ze strukturą przestrzenną ziemi, które powodują szczególnie intensywne skumulowanie energii związanej z ziemią i wodą. W symbolice geomantycznej smok oznacza miejsce mocy o pozytywnym oddziaływaniu na człowieka i Wawel jest jednym z dwóch miejsc w Polsce o najwyższych tych wartościach, a najciekawsze jest to, że drugi punkt o najwyższej wartości znajduje się w miejscowości Odry na drugim końcu biegu Wisły przy ujściu do morza.
A po drodze Wisły mniej więcej w środku znajduje się miejsce, w którym żył Rybak zwany Warszem i podobno jego żona była stworem żyjącym w wodzie zwanym syreną. W jaki sposób prosty rybak stał się Basileusem czyli królem Węży albo Królem Rybakiem, jak wolą niektórzy i co to miało wspólnego ze smokiem lub smoczycą widoczną na dawnych herbach miasta Warszawy? To już całkiem inna historia.. a może to ciągle jedna i ta sama historia opowiadana na różne sposoby?..





1 komentarz: